Wywiad: Dyrektywa CSDDD

02 MAJ 2024 08:00

AUTOR: ZIPH / E-MAIL:

O założeniach wchodzącej niebawem w życie dyrektywy CSDDD, możliwych skutkach i konsekwencjach jej wdrożenia dla firm rozmawiamy z Borysem D. Sawickim oraz Klaudią Księżopolską z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.

Unia Europejska finalizuje prace nad dyrektywą CSDDD (Corporate Sustainability Due Diligence Directive). To kolejny akt prawny z zakresu zrównoważonego rozwoju, który istotnie wpłynie na funkcjonowanie przedsiębiorstw. Projekt dyrektywy zakłada wprowadzenie obowiązku należytej staranności dla określonych grup przedsiębiorstw. Celem jest przeciwdziałanie negatywnym oddziaływaniom (wpływom) na prawa człowieka i środowisko, które mogą wynikać z działalności przedsiębiorstw. Nawet jeśli nie wszyscy przedsiębiorcy zostaną bezpośrednio objęci dyrektywą CSDDD, to podobnie jak w przypadku innych regulacji dotyczących zrównoważonego rozwoju, jej skutki mogą odczuć nie tylko największe firmy, ale także sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Stanie się tak dlatego, że dyrektywa o należytej staranności zakłada zarówno działania podejmowane przez zobowiązane przedsiębiorstwo, jak również realizację poszczególnych wytycznych w jego łańcuchu dostaw. Tak więc, nawet firma z sektora MŚP może wkrótce spotkać się z pytaniami z obszaru ESG, dotyczącymi swojego negatywnego wpływu na środowisko czy prawa człowieka, w tym prawa pracowników.


- Proszę przybliżyć genezę powstania dyrektywy CSDDD.
- Zagadnienia do których się ona odnosi nie są nowe. Pojawiły się już w Wytycznych ONZ dla biznesu i praw człowieka, a wcześniej w Wytycznych OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych w 1971 roku. Tyle, że wcześniej nie były one wiążące, a jedynie stanowiły rekomendację dla firm. W 2015 roku została przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Agenda Zrównoważonego Rozwoju 2030, która określiła jej 17 celów. Od tego momentu zaczęły się pojawiać w poszczególnych krajach, np. we Francji czy Wielkiej Brytanii fragmentaryczne regulacje tych zagadnień. W Niemczech w styczniu ubiegłego roku weszła w życie ustawa o obowiązkach należytej staranności przedsiębiorców w łańcuchu dostaw pod nazwą Supply Chain Act (Lieferkettengesetz). Unia Europejska obawiając się, że te regulacje nie będą spójne we wszystkich krajach, co byłoby niezgodne z założeniami jednolitego rynku, postanowiła uporządkować kwestie zrównoważonego rozwoju, czyli wpływu przedsiębiorstw na otoczenie.

- Jakie są główne założenia dyrektywy CSDDD i co one oznaczają dla firm?
- W grudniu 2023 roku Rada i Parlament Europejski osiągnęły wstępne porozumienie w sprawie dyrektywy CSDD. Jednak podczas kolejnych głosowań nad projektem dyrektywy w Radzie, które odbywały się w lutym i marcu bieżącego roku, nie udawało się osiągnąć wymaganej większości. Dopiero 15 marca br., w oparciu o kolejną kompromisową propozycję przedstawioną przez belgijską prezydencję, Rada zatwierdziła projekt, który trafi teraz pod obrady Parlamentu.
Dyrektywa zakłada przede wszystkim wprowadzenie obowiązku należytej staranności dla określonych grup przedsiębiorstw. Głównym jej celem jest, jak już wspomnieliśmy, zapobieganie negatywnym skutkom działalności przedsiębiorstw. Będzie ona zobowiązywała do identyfikacji, oceny i zarządzania negatywnym wpływem na środowisko i ludzi.
Przez negatywny wpływ na prawa człowieka rozumiemy tu wpływ na ludzi wynikający z naruszenia praw człowieka wskazanych w dyrektywie i międzynarodowych konwencjach, do których dyrektywa się odwołuje (np. prawo do życia, zakaz tortur i nieludzkiego lub poniżającego traktowania, prawa do wolności i bezpieczeństwa czy zakazu arbitralnego lub bezprawnego ingerowania w prywatność, rodzinę, dom (miejsce zamieszkania) lub korespondencję danej osoby). Negatywny wpływ na środowisko wynikać będzie z naruszenia zakazów lub zobowiązań zawartych bezpośrednio w dyrektywie lub międzynarodowych konwencji w niej wskazanych, w tym np. zakazu powodowania jakiejkolwiek mierzalnej degradacji środowiska (polegającej np. na zatruciu wody lub powietrza, szkodliwych emisjach, nadmiernym zużyciu wody), o ile takie naruszenie powoduje skutki określone w dyrektywie, w tym np. pozbawienie osoby dostępu do bezpiecznej i czystej wody pitnej; zobowiązania do unikania lub ograniczania negatywnego wpływu na różnorodność biologiczną, zakazu eksportu odpadów niebezpiecznych itd.
Osobną kwestią jest przyjęcie i wdrożenie planu transformacji w zakresie ograniczenia zmiany klimatu, którego celem ma być zapewnienie, aby model biznesowy i strategia przedsiębiorstwa zgodne były z transformacją w kierunku gospodarki zrównoważonej i ograniczeniem globalnego ocieplenia do 1,5 °C.

- Co to oznacza w praktyce dla firm?
- Zgodnie z projektem dyrektywy przedsiębiorstwa będą miały obowiązek wdrożenia procedur należytej staranności w odniesieniu do kwestii praw człowieka i środowiskowych. Celem będzie, jak wspomnieliśmy, zapobieganie, ograniczenie lub eliminowanie negatywnego wpływu na prawa człowieka lub środowisko (w rozumieniu przedstawionym powyżej). W ramach procedury należytej staranności przedsiębiorstwo będzie musiało identyfikować i oceniać rzeczywiste i potencjalne negatywne wpływy (oddziaływania) na środowisko lub prawa człowieka związane z działalnością tego przedsiębiorstwa, jego podmiotów zależnych lub partnerów biznesowych, jeżeli takie negatywne wpływy związane są z łańcuchami działalności (chains of activities) tego przedsiębiorstwa. Kolejnym elementem procesu należytej staranności będzie zapobieganie lub ograniczanie potencjalnych negatywnych oddziaływań, a w przypadku rzeczywistych oddziaływań, a więc takich, które już wystąpiły – ich zakończenie lub ograniczenie rozmiaru (zakresu), a w razie potrzeby również usuwanie skutków takich negatywnych wpływów. Przedsiębiorstwa będą również zobowiązane do wdrożenia procedury w ramach której osoby fizyczne, osoby prawne i inne organizacje będą mogły wnosić skargi dotyczące negatywnych oddziaływań. Wreszcie, przedsiębiorstwa zobowiązane będą do monitorowania skuteczności własnych procedur należytej staranności oraz sporządzania okresowych raportów dotyczących zagadnień, do których odnosi się dyrektywa, w tym procesu należytej staranności, zidentyfikowanych potencjalnych i rzeczywistych negatywnych oddziaływań oraz działań podjętych w odniesieniu do tych oddziaływań. Raporty będą musiały być sporządzane i publikowane na stronie internetowej przedsiębiorstwa raz w roku.

- Kogo i od kiedy obowiązywać będą nowe przepisy?
- Dyrektywa będzie dotyczyła zarówno firm działających na rynku wspólnotowym jak i podmiotów spoza UE. Jeśli chodzi o Europę to dotyczy to firm, które w ostatnim roku obrotowym zatrudniały średnio powyżej 1000 osób, a ich światowy obrót netto przekroczył 450 milionów euro, przy czym są to wartości docelowe, które będą miały zastosowanie po 5 latach od wejścia dyrektywy w życie; w pierwszych latach jej obowiązywania będą one znacząco wyższe. To samo dotyczy spółki dominującej w grupie kapitałowej, która spełnia powyższe kryteria w ujęciu skonsolidowanym.
Druga grupa podmiotów, to firmy, które same zawarły lub są ostateczną spółką dominującą grupy, która zawarła umowy franchisingu lub umowy licencyjne w UE w zamian za opłaty licencyjne z niezależnymi przedsiębiorstwami trzecimi, w przypadku gdy umowy te zapewniają wspólną tożsamość, wspólną koncepcję biznesową i stosowanie jednolitych metod prowadzenia działalności oraz w przypadku gdy opłaty licencyjne wynoszą ponad 22,5 mln EUR w ostatnim roku obrotowym, za który roczne sprawozdanie finansowe zostało lub powinno było zostać zatwierdzone pod warunkiem, że dana firma posiadała lub jest ostateczną jednostką dominującą grupy, której światowy obrót netto przekroczył 80 mln EUR w ostatnim roku obrotowym, za który roczne sprawozdanie finansowe zostało lub powinno zostać zatwierdzone. Podobne kryteria obowiązują przedsiębiorstwa spoza Unii Europejskiej.

- Jaka jest perspektywa czasowa dotycząca obowiązywania dyrektywy CSDD?
- Wszystko wskazuje na to, że dyrektywa wejdzie w życie jeszcze w tym roku, przy czym czekamy jeszcze na zatwierdzenie projektu przez Parlament Europejski. Zgodnie z projektem, dyrektywa ma wejść w życie 20 dnia po ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym UE, a państwa członkowskie będą miały dwa lata na jej implementację do porządku krajowego. Przepisy będą wchodziły w życie stopniowo – począwszy od trzeciego roku po wejściu w życie dyrektywa będzie miała zastosowanie do przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 5000 osób i o światowym obrocie netto powyżej 1,5 mld EUR; w kolejnym roku będzie to odpowiednio 3000 osób i 900 mln EUR.

- Jakie są oczekiwane skutki i konsekwencje wdrożenia nowych przepisów?
- Przede wszystkim, co jest bardzo ważne, nowe przepisy, chodź obejmują wyłącznie największe przedsiębiorstwa, w naturalny sposób będą oddziaływać na wszystkie pozostałe, w tym nawet mikro i małe przedsiębiorstwa. Dlaczego? Ponieważ wiele mniejszych firm będzie się znajdowała w łańcuchach działalności większych przedsiębiorstw objętych tym obowiązkiem. Oczywiście wszystko wyjdzie w tzw. praniu, ale prognozuję, że w wielu branżach duże podmioty ze względu na konieczność raportowania będą niejako wymuszały na swoich kontrahentach – partnerach biznesowych nie tylko przekazywanie informacji, ale również podejmowanie działań zaradczych w przypadku zidentyfikowania negatywnego wpływu na prawa człowieka lub środowisko.
Warto pamiętać, że część założeń nowej dyrektywy, jak na przykład procedury należytej staranności są już wymagane przez taksonomię EU i dyrektywę CSRD. To kwestia, z której przedsiębiorcy często nie zdają sobie sprawy, szczególnie w zakresie taksonomii. Np. obowiązek potwierdzenia, że przedsiębiorstwo posiada i stosuje odpowiednie procedury, które zapewniają przestrzeganie Wytycznych OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych oraz Wytycznych ONZ dotyczących biznesu i praw człowieka. Ponadto firmy często interpretując te przepisy patrzą na to w ten sposób: no dobrze, tam są prawa człowieka i prawa pracownicze, konsumentów, kwestie związane z łapówkarstwem, płaceniem podatków - ja na to wszystko mam procedury i je stosuję. Cała trudność polega jednak na tym, że wspomniane wytyczne mówią nie tylko o działalności tego przedsiębiorstwa, ale również o jego relacjach biznesowych. Czyli, że firma powinna w ramach procesu należytej staranności przyjrzeć się temu, w jaki sposób funkcjonują jej kontrahenci. I zobaczyć, czy oni nie mają na przykład negatywnego wpływu na prawa pracownicze czy środowisko.

- Takie podejście może mieć ogromny wpływ na łańcuchy dostaw.
- To jest dla większości przedsiębiorstw w Polsce zupełnie nowy obszar. Nie ma jeszcze praktyki rynkowej, doświadczeń i kompetencji – nawet ekspertów w tych obszarach jest niewielu. Równocześnie, ponieważ wspomniane wcześniej regulacje w zakresie zrównoważonego rozwoju/ESG, w tym taksonomia i CSRD, obowiązują już w całej UE, a polskie przedsiębiorstwa są uczestnikami europejskich łańcuchów wartości, dostosowanie się do wymagań wynikających z tych regulacji ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia możliwości dalszego udziału w tych łańcuchach. Co istotne – omawiane regulacje, w tym przede wszystkim CSRD, są dość szczelne w tym sensie, że nie pozwalają już na „eko-ściemę”; konieczne jest podejmowanie realnych działań, których efekty będą mierzalne. Większe przedsiębiorstwa – w tym te działające w innych krajach UE – stają się za sprawą omawianych regulacji „odpowiedzialne” nie tylko za działania własne, ale również za działania swoich partnerów biznesowych i, siłą rzeczy, nie będą tolerować pozornych działań. Oczywiście założenie towarzyszące tym regulacjom, przynajmniej w warstwie teoretycznej, jest takie, że większe przedsiębiorstwa powinny pomagać swoim mniejszym partnerom biznesowym wejść w świat zrównoważonego rozwoju prowadząc działania edukacyjne, wskazując, co i gdzie należy poprawić (często po przeprowadzeniu audytu) i kończyć relację biznesową dopiero w przypadku, gdy partner biznesowy nie jest skłonny podejmować żadnych spośród wymaganych działań, ale wiemy, że rzeczywistość często jest dużo bardziej brutalna. Po wejściu w życie niemieckiej ustawy Supply Chain Act (Lieferkettengesetz), która takie jak opisane powyżej przyjazne mechanizmy przewiduje, co najmniej kilku naszych klientów otrzymało listę z wymogami do spełnienia i krótkim (np. 6-cio miesięcznym) terminem realizacji pod groźbą zakończenia relacji. Jak to będzie wyglądało w praktyce w przypadku omawianych regulacji? Zobaczymy. Omawiane regulacje pozostaną z nami na długo i nie można oczekiwać, że „magicznie” znikną. Przeciwnie, należy „złapać byka za rogi” i jak najszybciej zdiagnozować swoje potrzeby. Warto podkreślić, że żadna z regulacji w zakresie zrównoważonego rozwoju, w tym taksonomia i CSRD, nie wymaga działań natychmiastowych – jest jeszcze czas, aby się przygotować i podejmować niezbędne działania w sposób uporządkowany, rozkładając koszty i nakłady w taki sposób, aby transformacja była możliwie jak najmniej dolegliwa, a przede wszystkim, aby korzystając z bycia w awangardzie zmian odnieść z tego możliwie jak największe korzyści, także finansowe.

- Pewne procesy wymagają czasu na ich przygotowanie i wdrożenie.
- Właśnie. Dobrym przykładem będzie uporządkowanie relacji z kontrahentami w taki sposób, abyśmy ograniczyli potencjalne ryzyka związane z przekazywaniem informacji dotyczącej naszej działalności i równocześnie dali naszym kontrahentom taki sam komfort. Przedsiębiorcy nie uświadamiają sobie, że kwestie zrównoważonego rozwoju fundamentalnie zmieniają zasady gry w biznesie. Dotychczas nasze kontakty z kontrahentami były zwykle ograniczone do ustaleń dotyczących ceny, jakości, terminu (w zależności od branży). Teraz będziemy musieli wspólnie rozważyć np. w jaki sposób zredukować ślad węglowy – bo przecież żadne przedsiębiorstwo swojego śladu węglowego nie zredukuje samodzielnie. Istotnym elementem nowego, zrównoważonego biznesu jest zaangażowanie (ang. engagement) interesariuszy, a więc naszych pracowników, kontrahentów, lokalnych społeczności, ale również odbiorców (użytkowników) naszych sprawozdań. W ramach tego procesu uzyskujemy od naszych interesariuszy informacje zwrotne np. na temat zidentyfikowanych przez nas negatywnych wpływów. Może się bowiem okazać, że my sami – np. narzucanymi warunkami współpracy – przyczyniamy się do tego, że nasz kontrahent wywiera negatywny wpływ na środowisko czy prawa człowieka lub pracownika (bo np. w celu ograniczenia kosztów nie zatrudnia nowych pracowników, ale wymaga od już zatrudnionych, aby pracowali w dni wolne i w godzinach nadliczbowych; albo dokonuje zrzutów nieoczyszczonej wody do lokalnej rzeki). To jest wiedza i informacje, które możemy pozyskać wyłącznie prowadząc dialog ze wspomnianymi interesariuszami.
Warto odnotować, że zmiana paradygmatu prowadzenia działalności gospodarczej, o której tu mówimy, nie jest ograniczona tylko do UE. W ostatnich tygodniach pojawiła się informacja, że giełdy m.in. w Szanghaju i w Pekinie zapowiedziały wprowadzenie obowiązkowych ujawnień dla notowanych spółek, które w treści zbliżone będą do naszych europejskich, dokonywanych na podstawie dyrektywy CSRD i standardów ESRS. Kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem mają więc coraz częściej wydźwięk światowy w wielu obszarach i nie powinno to być zaskoczeniem. W końcu Porozumienie paryskie (zgodnie z którym mamy podejmować działania zmierzające do ograniczenia globalnego wzrostu temperatury poniżej 2* Celsiusa) i Agenda 2030 określająca 17 celów zrównoważonego rozwoju są zobowiązaniami o charakterze globalnym.

- Czy to nie oznacza, że państwa przerzucają na biznes odpowiedzialność?
- W pewnym sensie tak.

- Skąd to wynika?
- Są kraje, w których władze nie są w stanie lub nie chcą wprowadzić lub wymóc stosowania regulacji chroniących własnych obywateli (np. jako pracowników) lub własnego środowiska naturalnego. Ale już dostawcy z tych krajów, pod wpływem większych kontrahentów zobowiązanych na podstawie unijnych regulacji zrównoważonego rozwoju m.in. do analizowania negatywnych wpływów w ramach swoich łańcuchów działalności, a więc w relacjach biznesowych, będą zmuszeni do zajęcia się swoim wpływem na otoczenie (czyli ludzi i środowisko), bo inaczej stracą kontrakty. To forma społecznej odpowiedzialności biznesu, tylko w bardziej uregulowanej formie.

- Czy to nie zaburzy konkurencyjności europejskich firm?
- Niepokój jest oczywiście uzasadniony, ale warto zwrócić uwagę, że tego typu regulacje będą się na całym świecie równolegle rozwijały. Jak wspomniałem, Porozumienie paryskie i Agenda 2030 są zobowiązaniami o charakterze globalnym. Kryzys klimatyczny, utrata bioróżnorodności, konieczność przebudowy gospodarki w kierunku gospodarki obiegu zamkniętego, zrównoważone wykorzystanie wód również są problemami i wyzwaniami o charakterze globalnym. Zatem odnośne regulacje już się pojawiają i będą się pojawiały na całym świecie. Obecnie ponad 30 krajów zakończyło opracowywanie lub jest w toku opracowywania taksonomii – z których znaczna część bazuje na unijnej „zielonej” taksonomii. Nie jest więc tak, że my tu w Europie robimy coś, czego nigdzie indziej nie robią. Jesteśmy w awangardzie zmian, ale cały świat robi to samo – przede wszystkim dlatego, że jako ludzie nie mamy innego wyjścia, jeżeli chcemy zachować życie na Ziemi w znanej nam aktualnie postaci.